fbpx

Jak będzie wyglądać świat eventów po zakończeniu pandemii COVID-19?

Do współtworzenia tego tekstu zaprosiłem szereg znanych osób, które mają związek z szeroko pojętą branżą eventową, konferencyjną, szkoleniową, coachingową, hotelową, czy cateringową. Każdego zapytałem o to samo: Co obecna sytuacja zmieniła w Twoim życiu? I jak będzie wyglądać przyszłość?

Ten artykuł przeczytasz w 29 minut

“Pierwsi dostali po głowie, ostatni wrócą do gry!”

Tak mówi się o sytuacji firm, z szeroko rozumianej branży wydarzeń, które niczym siatka pająka, są ze sobą powiązane w eventowym łańcuchu pokarmowym.

Hotele, dostawcy usług eventowych, sprzętu, multimediów, firmy szkoleniowe, technika sceniczna, scenografia, catering, trenerzy, konferansjerzy, DJ’e, mówcy motywacyjni, komicy, teatry, muzycy… Do łańcucha dostaw należy również zaliczyć np. agencje marketingowe, PR’owe i Social Media, które często wspierają eventy oferując swoje usługi i rozwiązania.

Kiedy publikuję ten tekst właśnie mijają cztery tygodnie od rozpoczęcia narodowej kwarantanny. Jaki ten okres był u Ciebie? Bo u mnie suma summarum pozytywny, ale nie będę o tym pisać, bo nie jest to najważniejsze. Dlatego dziś oddaję głos innym. Do współtworzenia tego tekstu zaprosiłem moich przyjaciół, znajomych z branży, ekspertów, a także partnerów biznesowych.

Pragnę podziękować każdej z osób, która wygospodarowała chwilę swojego cennego czasu, aby zapoznać się z moimi pytaniami i zechciała na nie odpowiedzieć. Dziękuję, że mimo prywatnych spraw, świątecznych przygotowań i sytuacji, w której każdy się znajduje, mieli czas, aby odpowiedzieć na moją prośbę. Dziękuję też tym, do których się odezwałem, ale z uwagi na brak czasu musieli mi odmówić. Rozumiem.

Kogo wypowiedzi znajdziesz więc poniżej? Kto wypowiedział się na temat przyszłości branży eventowej? Kolejność alfabetyczna, natomiast pierwszeństwo pozwoliłem sobie dać Paniom.

Marta Kamińska-Kardach – Kierownik Sprzedaży i Marketingu Copernicus Toruń Hotel
Paulina Mazur – Konsultant HR i EB, autor bloga www.paulinamazur.com
Katarzyna Myszka – Dyrektor Sprzedaży i Marketingu DoubleTree by Hilton w Łodzi
Iwona Piga – Trener i szefowa szkoleń outdoor w Traning Projects
Aleksandra Przegalińska – filozof, futurolog, doktor w dziedzinie nauk o zarządzaniu

Bartosz Bieszyński – producent i reżyser eventów, mówca, Koordynator Sztabu Kryzysowego Branży Turystycznej i Eventowej przy Ministerstwie Rozwoju
Piotr Bucki – architekt, psycholog, mówca, autor bloga www.bucki.pro
Tomasz Chrościechowski – Partner zarządzający Conrego
Paweł Gołębski – dziennikarz, konferansjer i reżyser
Wojciech Grzybowski – trener biznesu, coach, ekspert w zakresie HR i EB
Radosław Janicki – właściciel Luminator.pl i współwłaściciel Lune.xyz
Maciej Kautz – prezenter TV i radia, konferansjer i producent
Wojciech Ławniczak – strateg i innowator, współzałożyciel Very Human Services
Krzysztof Łobodziński – konferansjer, aktor i prezenter radiowy
Karol Pilch – dyrektor sprzedaży Hotelu Bania
Marcin Prokop – dziennikarz, laureat m.in. nagrody Wiktor w kategorii Osobowość Medialna
Mariusz Rusin – konferansjer, reporter TV
Kosma Szostak – Prezes Zarządu i założyciel m.in. Visionlite
Paweł Tkaczyk – strateg marki, autor trzech bestsellerowych książek, właściciel agencji MIDEA
Artur Trukawiński – Hotelarz, Trener i Szkoleniowiec kadry kierowniczej i zarządczej
Damian Wiatrak
– Dyrektor Zarządzający i współzałożyciel Deli Catering
Hirek Wrona – dziennikarz, reżyser wydarzeń, VJ i DJ

O co pytałem moich rozmówców?

  • Jak może wyglądać rynek eventowy / muzyczny / rozrywkowy / konferencyjny / szkoleniowy/ hotelowy / cateringowy po ustaniu pandemii?
  • Jakie trendy mogą być tego efektem i jakie zmiany nas czekają?
  • Czego mogą w nowej sytuacji rynkowej oczekiwać klienci?
  • Jakie usługi lub rozwiązania mogą w związku z tym pojawić na rynku?
  • Czego jako branża możemy się najbardziej obawiać?
  • Co w obliczu obecnej sytuacji może być szansą dla nas?
  • Twoje refleksje. Jak Ciebie dotknęła ta sytuacja? Co straciłeś? A może coś przez to zyskałeś?

Uwaga. Wypowiedzi są dosyć obszerne, ale niezwykle wartościowe. Moim celem było zebranie informacji od możliwie dużej liczby osób z różnych gałęzi szeroko rozumianego rynku eventowego.

Zapraszam Cię do komentowania i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami. Co z perspektywy miesiąca narodowej kwarantanny sądzisz na temat przyszłości branży eventowej? Jakie są Twoje odczucia, obawy, lęki.

Komentuj: pod artykułem, na Facebooku lub Linkedinie.

Marta Kamińska-Kardach – Kierownik Sprzedaży i Marketingu w Copernicus Toruń Hotel

O tym jaki wpływ pandemia wirusa SARS-CoV-2 ma na branżę turystyczną, czy szeroko rozumianą branżę MICE, nie trzeba nikomu tłumaczyć. W ciągu zaledwie dwóch tygodni rzeczywistość w jakiej żyjemy zmieniła się całkowicie. Moment ogłoszenia pierwszego pacjenta zarażonego w naszym kraju oraz następstwa w postaci ograniczeń rządowych nałożonych na społeczeństwo i biznesy, które prowadzimy, z pewnością zostaną w naszej pamięci na długo. Wszyscy staramy się dostosować do sytuacji i kierować się hasłem – bezpieczeństwo przede wszystkim.

Niezwykle trudno jest natomiast podchodzić do tego racjonalnie, kiedy obłożenie w hotelu spada nam z dnia na dzień, anulacje rezerwacji spływają nieprzerwanie, a konferencja dla 250 osób, która miała się odbyć za 3 dni, jednak nie może mieć miejsca. Taka jest rzeczywistość na rynku MICE, a na tę chwilę nie można ocenić, kiedy tak naprawdę choćby częściowo zaczniemy działać tak, jak w czasach przed pandemią.

W tej chwili event managerowe, działy sprzedaży w hotelach, właściciele agencji eventowych mogą jedynie bacznie obserwować sytuację i przygotowywać się na czas, kiedy wrócimy do właściwego funkcjonowania. Każdy w branży z pewnością zmaga się obecnie z tematem przenoszenia eventów na inne terminy. Wszyscy mamy nadzieję, że na jesieni będziemy mogli zrealizować to, czego nie dane nam było zorganizować w miesiącach marzec-czerwiec. Uważam, że nie mamy już co liczyć na duże grupy czy imprezy w pierwszej połowie roku.

Zapewne pierwszy do hoteli wróci gość korporacyjny. Tutaj w dobrej sytuacji są obiekty zlokalizowane w dużych miastach jak Warszawa, Poznań czy Łódź. W okolicach wakacji być może zaczną już podróżować goście indywidualni, z początku nieśmiało, gdyż poczucie zagrożenia jakie niesie ze sobą COVID-19 będzie tkwiło w naszej świadomości na długo. Można jednak liczyć na polskiego turystę, gdyż zdecydowanie jeszcze bardziej ryzykownym będzie wyjazd za granicę. Duże konferencje i eventy biznesowe, tak jak zaznaczyłam wcześniej, ruszą zapewne w okolicach września. Mniejsze spotkania może już w połowie sierpnia.

Ewentualnie wcześniej mogą odbywać się konferencje w formule prelekcji zdalnych. Na miejscu w hotelu czy innej przestrzeni eventowej zapraszani będą prelegenci, którzy online poprowadzą szkolenia czy wykłady dla uczestników siedzących bezpiecznie w swoich domach. Takie wydarzenia miały już miejsce. Dlaczego więc taka koncepcja nie miałaby się rozwinąć?

Najbliższe miesiące zweryfikują jak zmieni się rynek. W tej chwili skupiamy się na tym aby przetrwać ten trudny czas i być gotowymi na ponowny ruch w turystyce. Wyjście z kryzysu i powrót do normalności zajmie nam dobrych kilka-kilkanaście miesięcy. Zatem te miesiące trzeba teraz naprawdę dobrze zaplanować.

Podsumowanie: Nie ma co liczyć na duże eventy w pierwszej połowie roku. Mniejsze spotkania pojawią się w połowie sierpnia, większe we wrześniu. Będzie się rozwijać rynek spotkań online.

Jak będzie wyglądać branża eventowa po koronawirus COVID-19

Paulina Mazur – Konsultant HR i EB, autor bloga www.paulinamazur.com

Straciłam w tym roku konferencje i możliwość wystąpienia na scenie z ważnymi dla mnie bardzo tematami employer brandingu. Straciłam możliwość dzielenia się wiedzą z dużą i z małą publicznością. Straciłam okazję do uśmiechów do wymiany energii i do poznawania nowych osób. Ale zyskałam szybki rozwój, de facto zostałam zmuszona do transferu w on-line.

Szkolenia, które miałam zaplanowane na cały dzień rozbiłam na procesy, w których łączę webinar, z konsultacjami i zadaniami domowymi. Studia podyplomowe, które prowadziłam we Wrocławiu przeniosłam na skype i na teamsy. Studentki raczej zadowolone, bo jakoś przyjemniej i zacisznej się zrobiło na zjazdach. Organizujemy częstsze, ale za to krótsze spotkania. Konsultacje przeniosłam w videokonferencje i okazało się, że to też działa.

Po początkowych wyzwaniach technicznych nauczyłam się szybko nowych narzędzi, oswoiłam z kamerą, live’ami, webinarami. Zyskałam nowe możliwości, bo nie muszę tyle podróżować, aby dotrzeć do klientów, spotkać się na szkoleniach. Kawę ze znajomymi też nauczyłam się pić na skype.;-)

Cała branża szkoleniowa została zmuszona do przeniesienia treści w on-line. To jednak trudne zadanie, bo brakuje trenerom bezpośredniego kontaktu. Programy szkoleniowe musimy zmieniać, aby nie tracić zaangażowania uczestników.

Duże konferencje też próbują organizować się on-line. Wydaje mi się jednak, że dopóki uczestnicy nie będą swobodnie panowali nad narzędziami, nic nie zastąpi wydarzeń w realu. Nic nie zastąpi możliwości spotkania. Puszczając wodze fantazji w przyszłość widziałabym uczestników konferencji, każdy w domu, w goglach VR w interaktywnej grze komputerowej – konferencji, gdzie możesz rozmawiać z innymi uczestnikami, gdzie możesz zadawać pytania prowadzącym.

Pracodawcy, których wspieram w komunikacji wewnętrznej, w działaniach employer brandingowych też zmieniają modele działania. Szukają nowych możliwości. Głównym wyzwaniem jest zadbanie o ludzi, zintensyfikowanie komunikacji, organizacja pracy zdalnej bez straty efektywności, a czasem ratowanie biznesu.

Wszyscy wiele się dziś musimy nauczyć, zweryfikować swój stosunek do digitalizacji współpracy. Dużo wiedzy „wylało się” w internet, dzielimy się doświadczeniami, umiejętnościami, bo jesteśmy w tym razem i odczuwamy solidarność wobec nowych wyzwań. Wielu z nas zaczyna doceniać „pracę biurową”, możliwość spotkania z innymi. Wielu uczy się korzystać z narzędzi i odnajdywać w sobie motywację, ustalać priorytety, lepiej zarządzać swoim czasem.

Jak będzie po pandemii? Inaczej. Czy lepiej, nie wiem. Mam nadzieję, że się jak najszybciej przystosujemy. Mam też wiarę w to, że nadal będziemy się w tej zmianie wspierać.

Podsumowanie: Rynek przeniósł się do online, który to nurt będzie się mocno rozwijał. Ludzie tęsknią jednak do bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, dlatego bezpośrednie spotkania z czasem powrócą.

Katarzyna Myszka – Dyrektor Sprzedaży i Marketingu DoubleTree by Hilton w Łodzi

Odpowiedź na pytanie, jak świat wyglądał będzie po ustaniu pandemii, w dużej mierze zależy od tego, kiedy się ona zakończy. Im dłużej wirus będzie targał gospodarką, tym poważniejsze powikłania i cięższa rekonwalescencja. Nasza branża nie dostarcza produktów pierwszej potrzeby, więc im głębsza recesja, tym później staniemy na nogi.

Z tego, co obserwuję, trendy są teraz takie, że agencje eventowe szyją maseczki, a firmy zajmujące się zaopatrzeniem biur sprzedają mleko i cukier. I ja trzymam bardzo mocno kciuki, że pomoże im to przetrwać. To nie jest wstyd, to jest siła i wola przetrwania.  Jak już minie zagrożenie, mam jedną obawę, że klienci nie będą już zachęcani jakością, a ceną.

Obecnie wieloma decyzjami kieruje strach. Strach przed niewiadomym. Gdyby ktoś nam powiedział, że za 3 miesiące, pół roku wrócimy do normalności, każdy zacisnąłby pasa i jakoś przetrwał. Ale my nie wiemy nic, więc zapobiegawczo masowo zwalniani są pracownicy, ograniczane budżety, a domino raz pchnięte ciężko będzie zatrzymać. Spowolnienie gospodarki to wersja optymistyczna. O tej pesymistycznej boję się nawet pisać.

Czego mogą w tej sytuacji oczekiwać klienci? Zrozumienia ich sytuacji. Elastycznych warunków anulacji, skromnych zaliczek, ofert bez terminu. I dla nas to jest ok, to przedziwne czasy, w których wszyscy próbujemy się odnaleźć.  Mam tylko prośbę, apel, żeby nie zmuszać nas do dumpingowania cen. Dopiero mija miesiąc od pierwszego przypadku Covid-19 w Polsce, a branża ledwo zipie. A przecież miło by było jesienią pójść na koncert ulubionej gwiazdy lub zorganizować firmowe podsumowanie tak wyjątkowego roku. W dużej mierze zależy to właśnie od naszych klientów.

Jeden z najgorszych scenariuszy to taki, że popyt na spotkania się nie odbuduje. Pod koniec ubiegłego roku tworząc budżet przychodowy miałam pewne obawy, że po tak spektakularnym 2019 klienci spodziewają się bessy i podświadomie będą ją kreować. Patrząc jednak przez pryzmat tego, co się teraz dzieje, trudno cokolwiek przepowiadać.

Co w obliczu obecnej sytuacji może być szansą dla branży? Na pewno zyskuje teraz wszystko, co online, więc dla szkoleń mających „know how w tym temacie to duża szansa. (Nie)stety cała reszta opiera się na kontakcie z drugim człowiekiem, który jest teraz zabroniony. Wierzę, że po ustaniu zagrożenia, po tygodniach przebywania w domach, ludzie łaknąć będą spotkań, muzyki na żywo, podróży. Pytanie brzmi, czy pozwoli na to sytuacja.

Jakie są moje refleksje? Straciłam poczucie bezpieczeństwa. To jest lekcja pokory, jak niewiele od nas zależy. Na pewno zyskałam dodatkowy czas z najbliższą rodziną, to nie do przecenienia. Zacieśniłam też relacje z niektórymi naszymi klientami. To miłe, że w obliczu kryzysu, mogliśmy liczyć na obustronne zrozumienie i współpracę.

Łapię się na tym, że oglądając sceny w filmie, na których ludzie tłoczą się w parkach, klubach, odczuwam pewien niepokój, dyskomfort. Z drugiej strony oglądając wczoraj koncert Bass Astral x Igo w ramach „Męskiego Grania w domu”, bardzo zatęskniłam za tymi tłumami. Myślę, że po ustaniu pandemii większość będzie miała mieszane uczucia. Z jednej strony będziemy tęsknić za szeroko pojętą normalnością, z drugiej będziemy pełni obaw.

Podsumowanie: Obawiam się o przyszłość branży i dumping cen. Będą się rozwijać spotkania online, ale wierzę, że po ustaniu zagrożenia ludzie będą łaknąć spotkań, muzyki na żywo i podróży.

Iwona Piga – Trener i szefowa szkoleń outdoor w Traning Projects

Po ustaniu pandemii rynek będzie ożywiony. Ludzie pracujący zdalnie będą mieli przesyt siedzenia w domu i wystąpi naturalne pragnienie spotkania się z innymi na żywo. Wielu pracodawców doceni pracę zdalną, stąd wiele organizacji zdecyduje się na jej przedłużenie, już po epidemii. Pracodawcy dostrzegą korzyści – mniejsze koszty, takie jak choćby energia, biurko, ilość wypitej kawy.

Dodatkowo niektórzy pracownicy  zaoszczędzą na koszcie i czasie dojazdu do biura, lub na wynajmie mieszkania, młode mamy pracując pozostaną jednocześnie ze swoim maleństwem. Stąd właśnie wyjazdy i szkolenia (gdy zmniejszą się biura) będą miały powodzenie, bo spotkania – z racji kurczących się powierzchniowo biur – będą przenoszone do hoteli z większą częstotliwością niż to bywało do tej pory.

Zmiany dzieją się na naszych oczach. Przechodzimy przez etap zamiany szkolenia tradycyjnego na szkolenie on-line. Gdy będzie po wszystkim – część szkoleń tradycyjnych wróci, mam na myśli te szkolenia w których ważne są relacje i obecność drugiego człowieka. A szkolenia „twarde” pozostaną w Internecie. Przez to nasi klienci mogą oczekiwać krótkich i częstszych spotkań szkoleniowych. Na przykład zamiast 2 dniowego szkolenia kilka np. 5 modułów (dni), a każdy po 3 godziny i każdy z interaktywnymi ćwiczeniami.

Będą powstawać programy komputerowe symulacje i gry, które będą łączyły wirtualnie rozproszone zespoły i działy do współpracy i współdziałania. Wszelkiego rodzaju bezpieczne i stabilne platformy, gdzie ludzie będą mogli spotkać się i wymieniać nie tylko doświadczeniem, ale również twardymi rezultatami pracy.

Czego jako branża możemy się najbardziej obawiać? Spadku przychodów ze szkoleń tradycyjnych, słabej jakości szkoleń typu „gadająca głowa” oraz zrażenie klienta do szkoleń/ siebie poprzez zarzucenie ich stosem ofert. Szansą dla branży będzie poznanie technologii, wymuszenie kreatywnego myślenia, przekładka szkolenia tradycyjnego na wirtualne lub inne narzędzia – np. badania. Zaangażowanie klienta w dłuższe cykle szkoleniowe.

Jak mnie i moją firmę dotknęła ta sytuacja? Straciliśmy na finansach – jak wszyscy w branży. Wszystkie projekty na marzec i kwiecień zostały odwołane. Ale co zyskaliśmy? Czas…. Na przełożenie treści i narzędzi szkoleniowych do wirtualnej rzeczywistości, czas na nauczenie się nowych rzeczy. Paradoksalnie z naszym zespołem trenerskim spotykamy się częściej na zoomie niż kiedykolwiek do tej pory, Wspólnie budujemy nową jakość i dzielimy się doświadczeniami jakie mieliśmy na naszych wirtualnych szkoleniach.

Podsumowanie: Po zakończeniu pandemii rynek ożywi się, a narzędzia online zostaną zaimplementowane dla twardych szkoleń. Inne wrócą do offline, gdyż potrzeba kontaktu z człowiekiem będzie jeszcze większa niż dotychczas.

Aleksandra Przegalińska – futurolog, filozof, doktor habilitowana w dziedzinie nauk o zarządzaniu

Według mnie przechodzimy teraz przyspieszoną i wymuszoną transformację cyfrową wielu branż, w tym także takich, które pozornie mogłyby się wydawać oporniejsze na ucyfrowienie. Niewątpliwie rynek eventowy należy do tych, w których kładziono nacisk na interakcję bezpośrednią. Okazuje się jednak, że można wykorzystywać całą gamę narzędzi cyfrowych do prezentacji, współpracy i interakcji. Powoli odkrywamy te narzędzia cyfrowe wybierając takie, które najbardziej pasują do profilu wydarzenia.

Uważam, ze długofalowym trendem będzie większa otwartość na wydarzenia online – formaty testowane teraz, w trudnych czasach. Może się okazać, że częściej będziemy wybierać taką możliwość, albo korzystać ze streamingu online czy nagranych materiałów jako istotnego suplementu spotkania live.

Podsumowanie: Nie tylko branżę eventową spotkała przyśpieszona i wymuszona transformacja cyfrowa. Będą powstawać nowe narzędzia cyfrowe, które będą wykorzystywane przy produkcji eventów.

Bartosz Bieszyński – producent, reżyser eventów, mówca

Marines mają taką maksymę „First to Fight Last to Leave” – podobnie jest z eventami. Pierwsi oberwaliśmy w tym cholernym czasie i ostatni z niego wyjdziemy. Nie miejmy złudzeń kluczowe będzie tutaj „odkorkowanie” eventów na poziomie globalnym. Dopóki nie ruszą się korporacje i ich lokalne oddziały to będzie u nas cały czas „fight mode” o przetrwanie. Spodziewam się raczej, że nastąpi to z początkiem 2021 roku.

Z kolei jesień może być bardzo intensywna pod kątem przygotowania briefów / koncepcji na kolejny rok – tutaj wiele firm będzie chciało „nadrobić” więc możemy mieć do czynienia z falą briefów. Dlatego tak bardzo ważne jest „dotrwanie” do tego momentu szczególnie pod kątem zasobów ludzkich. Na ten proces trzeba też nałożyć globalny kryzys ekonomiczny, bo jak wszyscy wiemy „imprezki” wycina się pierwsze z budżetów. Nie ważne, czy to duży merytoryczny kongres, czy zwykła „bania u cygana”. Oby cięcia były jak najmniejsze (w końcu też firmy sporo zaoszczędziły na eventach przy wirusie wiec po co kasować, skoro można przełożyć? 🙂 Także najważniejszym trendem nie będzie „digital” tylko „survival”.

Nie dajmy się w tym miejscu zwariować trendom cyfrowym. Istotą eventu jest przecież generowanie doświadczeń, które czujemy wszystkimi zmysłami. Siedząc przed kompem raczej działa nam tylko wzrok i może czasem słuch (kiedy akurat dzieci wyjątkowo śpią, a partner pracuje też przy kompie).

Ostatnio widziałem na fejsie wpis kolegi, który napisał, cytuję, „rzygnę jak zobaczę kolejny koncert online”. Dokładnie tak moim zdaniem jest – ile można przecież jeździć w domu na trenażerze rowerowym i oglądać w tym czasie film? Szczególnie, że pogoda za oknem super 🙂 Tak samo jest z wydarzeniami, za którymi zaczniemy po prostu bardzo szybko tęsknić….podobnie jak za wyjściem na kawę z przyjaciółmi lub za bieganiem zostawiwszy telefon w domu…

Natomiast tutaj na pewno nie wrócimy do takiej rzeczywistości jak była jeszcze kilka miesięcy temu. Pandemia zapowiada się, że będzie nam towarzyszyć przez długi czas. Zmienią się zatem zasady spotkań co do ilości osób, środków bezpieczeństwa, higieny itd. i tutaj pewnie państwo będzie systematycznie „uwalniać” nasz sektor – oby tylko jak najszybciej! Ogromnie ważne żebyśmy w tym okresie nie pogubili zaufania i relacji wewnątrz branży, bo bez tego jej nie odbudujemy.

Podobnie istotne będą dobre praktyki w tym zakresie i może w końcu uzgodnimy z naszymi klientami warunki współpracy i płatności, które dadzą nam przestrzeń na bezpieczne funkcjonowanie, a nie obgryzacie paznokci na koniec każdego miesiąca.

Także reasumując przetrwanie, przetrwanie i jeszcze raz przetrwanie. Tutaj jednak ukazują się najważniejsze cechy „eventowców” – elastyczność, pracowitość, zaangażowanie, determinacja i kreatywność. Wierzę zatem, że ten „survival mode” będzie nam towarzyszył i naszym współpracownikom przez najbliższe miesiące.

Bez sensu jest budowanie naszego rynku na nowo. Nie dopuśćmy do tego! Wspólnie tym razem zgodnie z maksymą trzech muszkieterów jeden za wszystkich wszyscy za jednego.

Podsumowanie: Narzędzia online nie zastąpią tradycyjnych eventów. Nie wolno ich przeceniać. Nic nie zastąpi doświadczeń, które dają wydarzenia. Ożywienie nastąpi jednak dopiero na początku 2021 roku, a fala briefów zaleje agencje jesienią. Oczywiście te, które przetrwają.

Piotr Bucki – architekt, aktor, psycholog, autor bloga bucki.pro 

Jestem pełen zrozumienia dla wszystkich, którzy pytają, jak to się skończy. Człowiek – każdy – próbujący zrozumieć świat przechodzi przez dwie fazy. Pierwsza to faza poszukiwania informacji. Druga to faza domknięcia poznawczego. I do właśnie tej fazy. Do odkrycia i ustalenia jak jest i jak będzie, desperacko teraz dążymy. Chcemy wiedzieć.

Dlatego tak kurczowo uwieszamy się na każdej informacji, która daje wrażenie uporządkowania, stabilizacji. Dania ma plan na łagodzenie restrykcji i odmrażanie gospodarki –  spoglądamy na Danię z nadzieją. Czesi i Austriacy już podają konkretne daty – serce drży z nadzieją, że może i u nas będzie kiedyś podobnie. Że to się skończy.

Gdy Damian poprosił mnie o ten tekst, chciałem napisać dość szybki artykuł. Na dodatek dwuwyrazowy. NIE WIEM. Ewentualnie w wersji trójwyrazowej NIC NIE WIEM.

Teraz zmieniłem zdanie i trochę złagodziłem stanowisko. Po pierwsze – zakładam, że pandemia oraz związane z nią restrykcje będą stopniowo ustępować. Będziemy (oby) mądrzejsi na przyszłość. Ale na pewno biedniejsi. Niektórzy znikną i nawet jeśli jakąś mądrością staną się bogatsi, to trudno te mądrość będzie im wykorzystać.

Po drugie – nic się ewidentnie nie skończy. Świat się jednak zmieni. Z tego jak wygląda mój krajobraz po bitwie mogę wnioskować, że w tych firmach (które szkoliły pracowników) nie zmieni się znacząco zapotrzebowanie na wiedzę. Może będzie to wiedza inaczej przekazywana. Na pewno zmieni się też tematyka czy zakres szkoleń. Obserwuję duże zainteresowanie moimi szkoleniami z zakresu higieny emocjonalnej, wytrzymałości (resilience), zarządzania uwagą i czasem w warunkach pracy zdalnej, komunikacji zapośredniczonej, czy nawet prowadzenia prezentacji i edukowania online.

Wnioskuję, że przetrwają ci, którzy dają realną wartość. Chociaż niewykluczone, że (niestety) obrodzi też szarlatanów, którzy podczas swoich webinarów będą sączyć swoje pseudonaukowe teorie. I zbijać na tym fortunę. Dziwne czasy dają czasem zgniłe owoce.

Będzie może skromniej, mądrzej. Raczej mniej barokowo, a bardziej pozytywistycznie. Na pewno też część moich szkoleń czy wykładów pozostanie w formie online. Bo niektóre – paradoksalnie – przy tej formie zyskują. To jednak oznacza, że samym trenerom, czy mówcom będzie się łatwiej organizować samodzielnie. I nie będą potrzebować tylu pośredników.

Jedno jest pewne, że teraz musimy pogodzić się z niepewnością i tym, że domknięcia szybko nie będzie. I lepiej byśmy się nie futrowali pseudo pewnością, gówno-prawdą i płonną nadzieją. Lepiej, żebyśmy w tym czasie przeszli na tryb kryzysowego planowania z dnia na dzień i darowali sobie dalekosiężne plany. Mi pomaga stoicyzm, pokora i świadomość, że każdy nawet niewyobrażalny kryzys można przejść. Tylko trzeba pogodzić się ze stratami (szybko), ze zmianą (bezwarunkowo) i z obrażeniami (pewnymi jak Amen w pacierzu).

Jest takie powiedzenie, Co nas nie zabije to nas wzmocni. Jest nieprawdziwe. Jego prawdziwa, zweryfikowana przez naukę treść brzmi, Co nas nie zabije, najczęściej nas bardzo osłabia. Niektórych tylko wzmocni. I tej prawdziwszej wersji się trzymam.

Podsumowanie: Przetrwają ci, którzy dadzą realną wartość. Będzie skromniej, ale za to mądrzej. Mniej barokowo, bardziej pozytywistycznie. Rynek zaleje też fala “szarlatanów”, którzy korzystając z sytuacji będą chcieli zbić na tym fortunę.

Tomasz Chrościechowski  – Partner zarządzający w Conrego

Moim zdaniem przetrwają firmy, które mają wypracowaną markę, zoptymalizują koszty i wrócą z ofertą dostosowaną do nowych realiów. Na nowe realia wpłyną obawy po stronie klientów oraz uczestników, którzy brali do tej pory udział w organizowanych konferencjach. Obawy zawsze wynikają z tego, czego nie znamy, bo najbardziej boimy się tego, czego dziś nie widzimy. Organizatorzy będą obawiali się o ograniczony ROI, a uczestnicy o zdrowie.

Nowy rynek eventowy (wyłączając hotele i catering) będzie zmuszony do zmiany. W jej efekcie część wydarzeń na długi czas lub na zawsze zostanie przeniesiona do sieci. Zmiana stanie się z czasem nawykiem i nie będzie postrzegana jak obecnie – jako pewien dyskomfort. Konferencje i szkolenia online staną się w szerszych kręgach czymś tak naturalnym jak to, że rejestracji uczestników nie prowadzimy telefonicznie, tylko za pomocą systemu rejestracji.

W kontekście konferencji ciekawą zmianą związaną z przeniesieniem części wydarzeń do sieci będzie prawdopodobnie zmiana ich formuły. Nie będą to raczej dwudniowe konferencje z sesjami trwającymi po 8 godzin, bo pojawią się problemy z frekwencją i aktywnością. Stawiam na wydarzenia krótsze, z bardziej skondensowanym przekazem, zaprojektowane dla uczestnika zdalnego w taki sposób, by nie odrywał się od pracy na dwa dni, jak to miało miejsce do tej pory.

Klienci będą oczekiwali ofert, które zredukują wspomniane wcześniej ryzyko do minimum. Agencje już dziś szukają rozwiązań, które pozwolą im oraz ich klientom kontynuować komunikację przez eventy na odpowiednim poziomie jakościowym, lecz akceptowalnym z punktu widzenia zagrożeń.

Z naszej strony integrujemy system rejestracji z platformą umożliwiającą wielokierunkową komunikację video. Uważamy, że stream video to za mało, ponieważ w związku z wspomnianą zmianą formuły potrzebna będzie interakcja, która zaoferuje uczestnikowi więcej niż tylko możliwość wypowiedzenia się na forum przez mikrofon.

Boimy się tego, czego nie znamy, nie rozumiemy, nie widzimy. Powinniśmy się bać tego, że nie będziemy chcieli poznać, zrozumieć i zobaczyć. Musimy stawić czoło zmianom, kontrolować te zmiany, by szły w racjonalnym kierunku i po prostu dążyć do celu. Najgorsze co się może zdarzyć to utrata celu. Działając po nowemu zyskaliśmy czas, by się zatrzymać, poświęcić 3 dni na intensywne dyskusje i ruszyć pełną parą z przygotowaniami nowej wersji systemu rejestracji CONREGO.

Makietowaliśmy nasz nowy produkt od maja 2019 roku i pewną ironią jest fakt, że dopiero pandemia umożliwiła nam kontynuację planów, na które przez 11 miesięcy nie znaleźliśmy czasu. Dzięki celowi, którego nie straciliśmy, jest nam łatwiej.

Współczujemy naszym klientom konsekwencji, jakie sprowadziła obecna sytuacja na ich zespoły. Zwolnienia, utrata płynności finansowej i brak perspektyw w określonym terminie to prawdziwe dramaty.

Podsumowanie: Firmy będą poszukiwały takich rozwiązań, które pozwolą na coś więcej, niż tylko na komunikację video. Będzie potrzebna interakcja, a także jeszcze bardziej doprecyzowany cel organizowanych wydarzeń i działań.

Paweł Gołębski – dziennikarz, konferansjer, reżyser i producent eventów

Rynek eventowy będzie potrzebować czasu, aby się rozpędzić. Tak, jak nagle się zatrzymaliśmy zderzając się ze ścianą, tak teraz będziemy powoli rozpędzać się jak pociąg towarowy. Jest to przecież duża branża, duże pieniądze i dużo ludzi.

Dojdzie jednak do pewnego przetrzebienia tych, którzy sobie nie poradzili, czyli tzw. “maluczkich”. Może być tak, że stawki tych najdroższych i najtańszych mogą się wyrównać. Rynek może nie być tak bardzo rozstrzelony cenowo jak kiedyś i stawki mogą się skumulować w środku.

Do tego rynek nie lubi pustki i moim zdaniem ludzie będą chcieli, aby wróciło to do stanu sprzed pandemii. Jak się to rozwinie nie wiem, bo jesteśmy w okresie zastoju. Myślę, że ludzie zaczną kombinować i pojawi się dużo pomysłów, których nie było wcześniej. Kryzys wyzwoli w nas uśpione pokłady kreatywności i dużo firm sięgnie po narzędzia, które do dziś nie były przy realizacji eventów w ogóle brane pod uwagę.

Ponieważ cały świat w dobie pandemii przeszedł na online, to będzie on w branży wydarzeń odgrywać jeszcze większą rolę niż do tej pory. Klienci będą więc o to pytać i szukać najlepszych pomysłów i rozwiązań. Z punktu widzenia psychologicznego może być jednak tak, że będzie głód i potrzeba spotykania się. Jednak tak szybko bym na to nie liczył, bo będziemy musieli jednak jeszcze długo się od siebie izolować. Dlatego właśnie ta lokomotywa będzie startować bardzo, ale to bardzo wolno.

Firmy w dalszym ciągu będą chciały wrócić do przyszłości, natomiast jednocześnie ich oczekiwania będą zmierzały w stronę wymyślania i kreowania przez specjalistów od eventów nowych narzędzi, które będą odpowiedzią na nowe problemy i wyzwania. Jednocześnie nie wyobrażam sobie, aby ludzie chcieli się spotykać face to face ubrani w maseczki i rękawiczki. Być może pojawią się inne formy organizacji wydarzeń, o których jeszcze nie wiemy.

Nie odkryję Ameryki mówiąc, że branża najbardziej obawia się mniejszych zarobków i mniejszej ilości zleceń. Jednak z drugiej strony ogromną szansą branży będzie uzmysłowienie klientom jak dużo traci się zbiorowo i indywidualnie, kiedy jako ludzie nie widzimy się i nie kontaktujemy się. Jeżeli nie rozmawiamy twarzą w twarz, nie tworzymy czegoś wspólnie, to ma to ogromny wpływ na wiele aspektów życia firmy. Bo to właśnie od aktywności zawodowej, stanu psychiki i nastawienia do działania człowieka w danej organizacji, będzie teraz zależeć jeszcze więcej. Prognozuję więc większe skupienie się na człowieku jako takim i przestanie traktowania go jako trybik w maszynie korporacyjnej. Oby tak się stało!

W chwili obecnej skupiamy się na dole piramidy Maslowa, gdzie podstawą jest jedzenie i bezpieczeństwo. Chcemy przetrwać jako jednostki, rodziny, firmy. Natomiast branża eventowa pracuje na górze tej piramidy. Za chwilę może być więc tak, że jeśli ta „góra” nie będzie działać, to może to mieć również duży wpływ na jej podstawy. Szczyt piramidy jest cholernie ważny i jeśli firmy o tym zapomną, to nie tylko nasze firmy działające w branży eventowej, ale i ich przedsiębiorstwa mogą runąć. Bo samym dołem się daleko „nie pojedzie”!

Rozwój ludzkości i społeczeństwa polega na tym, że ktoś kiedyś jednak zeskoczył z tego przysłowiowego drzewa. Więc nie tylko jaskinia, ognisko, mięso i prokreacja, jest potrzebna do życia. Rozwój ludzkości zapewnia przede wszystkim kultura, sztuka, turystyka, eventy, bo to wszystko, to są naczynia połączone, które dają możliwość rozwoju firmom. A jeśli firma się nie rozwija, to nie daje ludziom pracy. I koło się zamyka!

Jak mnie to wszystko dotknęło? Bardzo! Mój program telewizyjny przestał istnieć i nie wiem czy i kiedy wróci. Straciłem na wiele miesięcy wszystkie możliwe formy zarabiania pieniędzy. Coś jednak zyskałem. Jeśli chodzi o mnie, to sytuacja ta wymusiła na mnie jednak uruchomienie uśpionych pokładów kreatywności. Choćby po to, aby po prostu przetrwać!

Uruchomiłem telewizję internetową, poznaję wiele nowych narzędzi, uczę się, chociaż na tym teraz nie zarabiam. Rozwijam się i jest to dla mnie bardzo fajne. Razem z kolegami postanowiliśmy w czasie kwarantanny ograć cały album „Violator” Depeche Mode. Kręcimy do niego teledyski, tworzymy covery, bawimy się, aby nie zwariować. Angażujemy do tego wszystkich i wszystko, co mamy dostępne w domu. Od członków rodziny, po ściany, przedmioty, wszystko, co mamy pod ręką.

To może to być też symboliczne dla całej sytuacji, że mamy ograniczony dostęp do zasobów, co wymusza na nas sięganie po własne umiejętności, uświadomienie sobie swoich kompetencji, możliwości i talentów. Ci którzy to sobie uzmysłowią, przetrwają.

Podsumowanie: Sytuacja wyzwoliła w ludziach ogromne pokłady kreatywności. Powstaną nowe narzędzia i rozwiązania, z których sobie jeszcze w ogóle nie zdajemy sprawy. Eventowy pociąg będzie rozpędzał się bardzo powoli. Ludziom będzie jednak brakować spotkań i kontaktu z drugim człowiekiem.

Wojciech Grzybowski – Trener Biznesu, Coach, ekspert w dziedzinie HR / EB

Osobiście mam i nie mam wizji. Wszystkiego się spodziewam i wszystko jest jeszcze bardziej nieprzewidywalne. To co się dziś dzieje według prognoz miało się zadziać za 10-20 lat. Wszystko online.

Jestem po sobotnim koncercie TVN ONLINE pomagamy bohaterom. Ciekawy koncert technologicznie innowacyjny. Jakość różnorodna, ale cel i metoda godna uznania. Według mnie najlepsze eventy w przyszłości będą jeszcze bardziej życiowe, autentyczne. Jeszcze bardzie wchodzić nam będą do domów, pokazując prawdziwe, zwykłe piękne i ułomne życie.

Scenariusze eventowe przyszłości będą jak scenariusz reportażu dokumentalnego, opartego na faktach, pokazującego dramaturgię życia i jednocześnie wszystko będzie na żywo jak w trakcie walk na poligonie.

Kiedy to piszę to pojawia mi się takie przeświadczenie, że nic się nie zmieni, będą emocje, dramat, miłość, niepewność i pragnienie happy end’u, ale do tego będzie jeszcze elektronika, która nada temu jeszcze więcej barw, aby było więcej łez i RADOŚCI 🙂

Podsumowanie: W eventach będzie jeszcze więcej emocji, ale również takich, które pokazują nie tylko radość, ale również i łzy i dramaturgię życia. Duży wpływ na rozwój branży będzie miała elektronika, która nada wydarzeniom jeszcze więcej barw!

Radosław Janicki – Luminator.pl / Lune.xyz, ekspert w dziedzinie VR

Nie jestem Nostradamusem i nie potrafię przewidywać przyszłości, jednak pewne zależności można już zauważyć. Według mnie w pierwszej kolejności rynek podzieli się na dwie grupy. Firmy, które dotknął kryzys bezpośrednio i te, które pracowały przez kolejne miesiące w zamknięciu w domach. Finalnie jednak obecna sytuacja odbije się na każdej branży.

Efektem tego będzie nowa świadomość rynku, z którym trzeba będzie się na nowo uczyć komunikować. A ta będzie oparta na nowych wartościach. Myślę, że hasła „oszczędność na działaniach i automatyzacja procesów” będą miały dużo lepszy oddźwięk niż „prestiż i wyjątkowość przekazu”.

Klienci, nawet jeśli będą z tej uprzywilejowanej grupy, staną się bardziej skorzy zainwestować w narzędzia multimedialne, które usprawnią procesy, skalują przekaz, i mogą być powtarzalne, a mniej chętnie w “gadżety”, które dobrze wyglądają, a nie wnoszą dodatkowej wartości.

Już dostaję informacje, że prywatne muzea były zmuszone zwolnić przewodników i aby „normalnie funkcjonować” w przyszłości i potrzebują interaktywnych (samo obsługujących) narzędzi do zwiedzania, które de facto tworzymy również. Myślę, że np. branża hotelowa zainwestuje w roboty sprzątające, a np. branża deweloperska będzie robić więcej spacerów interaktywnych, które pomogę w procesie sprzedaży na odległość.

Według mojej opinii,  nawet jak sytuacja się wyklaruje, digital oraz online będą rosły cały czas na wartości. Na początku roku słyszałem stwierdzenie, że w 2020 ponad 20% całej sprzedaży będzie się odbywać przez internet, a w 2025 planuje się, że będzie to ponad 50%. Po tym, co widzimy na rynku obecnie myślę, że te statystyki szybciej będą miały wyższy współczynnik. Duże zmiany procentowe pojawią się nie tylko w sprzedaży, lecz również w komunikacji, szkoleniach, prezentacji produktów, marketingu, rozrywce.

Aktualnie u nas w biurze 80% zleceń zostało wstrzymanych lub przeniesionych na kolejne miesiące. Czas ten wykorzystujemy na realizację i poprawę własnych interaktywnych produktów z dziedziny wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, które sprzedajemy i będziemy sprzedawać w miesiącach kolejnych. Szukamy kooperacji w branży gier.

To również czas refleksji nad tym, jak nasze  umiejętności i narzędzia multimedialne mogą pomóc dotychczasowym oraz przyszłym klientom wrócić do biznesu, trochę na innych zasadach. Jak zautomatyzować procesy, zastąpić brakujących pracowników, by posłużyć się technologią multimedialną do przekazywania nowego komunikatu klienta.

Uważam, że  trzeba być czujnym i należy się dostosować do nowych potrzeb rynku.

Podsumowanie: Rynek digital będzie rósł w siłę, a sprzedaż jeszcze bardziej będzie przenosić się do internetu. Nowe technologie pojawią się w branżach, w których do tej pory nie były wykorzystywane jak np. hotele, branża budowlana czy muzea. Hasło przewodnie: optymalizacja procesów.

Maciej Kautz –  Prezenter TV i radia, konferansjer i producent

Rynek na pewno będzie inny po zakończeniu kryzysu. Nasza branża jest niezwykle połączona z całą resztą gospodarki, jest od niej zależna. Gdy innym wiedzie się dobrze, my jesteśmy rozchwytywani. Natomiast gdy trzeba zaciskać pasa, firmy często oszczędności szukają właśnie w wydatkach na eventy. Tnie się też budżety w reklamie, marketingu oraz wyjazdach incentive.

Sądzę, że coraz więcej wydarzeń będzie organizowanych on-line. Znajoma z branży eventowej, która mieszka w Anglii, opowiedziała mi, że coraz więcej firm decyduje się na taki sposób organizacji konferencji. Jest dziś niesamowity popyt na aplikacje takie jak Zoom. Podejrzewam, że gdy zagrożenie znacząco się obniży, te zmiany będą już nieodwracalne: wiele podmiotów zdecyduje się na organizację wydarzeń przy wykorzystaniu internetu. Wyjątkiem będą pewnie ceremonie i gale, bo wydaje się, że właśnie osobista, namacalna obecność wszystkich jest tam głównym sensem spotkania.

Dotąd prowadziłem liczne wydarzenia, a najczęściej międzynarodowe konferencje. Praktycznie wszystkie zostały odwołane. W przypadku około połowy z zaznaczeniem, że organizatorzy będą poszukiwać alternatywnego terminu. Otrzymałem już nawet pierwsze anulacje wydarzeń organizowanych we wrześniu. Powodem może być daleko posunięta ostrożność albo… poszukiwanie oszczędności.

Podsumowanie: Coraz więcej wydarzeń będzie przenoszonych do online, a wyjątkiem będą ceremonie i gale. Tradycyjne eventy szybko nie powrócą. Firmy zaczynają odwoływać terminy na wrzesień.

Wojciech Ławniczak – współzałożyciel Very Human Services, strateg, innowator

Eventy odwołano albo przełożono, część z nich przeniosła się do Internetu. Niektórzy w branży MICE lamentują, że przez to ludzki kontakt i wymiana idei ulegają wielkiemu zubożeniu, a komunikacja – redukcji do funkcji czysto technicznych. A ja się pytam, no dobra, ale jakie są z tego wnioski? Że branża zostanie zaorana?

Oczywiście bardzo współczuję wszystkim działającym w branży i zauważam rzecz jasna tragedie ludzkie. Dotyka mnie to, bo jestem zapraszany często do udziału w charakterze prelegenta i trenera w różnych wydarzeniach (lockdown skasował mi ich aż 10), w życiu organizowałem ich dziesiątki o ile nie setki i wiem, jaki to stres organizować konferencję, seminarium, czy warsztaty. Więc jest mi po prostu żal wielu ciężko pracujących ludzi.

Miałem jednak problem z branżą MICE od dawna. Wydawała mi się trochę oldskulowa. Choć tu i ówdzie pojawiały się innowacje – zarówno w formie jak i w samym modelu biznesowym, to generalnie tempo zmian w tej branży odczuwałem jako zbyt wolne w porównaniu z tempem zmian w innych branżach. Dlatego uważam, że to ograniczenie jest SZANSĄ dla MICE na przyspieszenie i wejście na wyższy poziom.

W MICE dawało się zarobić. W przyszłości też się da. Tylko inaczej. Jeżeli konferencja jest po to, żeby jej uczestnik zdobywał wiedzę, inspiracje i networkował, to w świecie, w którym z jednej strony zalecenia WHO dla branży MICE i wynikające z nich lokalne restrykcje będą utrzymywać się długo, a z drugiej wiedza i kontakt są dostępne po jednym kliknięciu myszą, niech organizator da mu tę wiedzę, inspirację i networking inaczej. Niech da mu dodatkowo coś więcej, co wychodzi ponad dotychczasowy standard, a zapewniam, że odbiorca się zaangażuje, doceni i zapłaci.

Do tego jednak  trzeba zmienić myślenie, zacząć eksperymentować i testować. Wymyślić się na nowo. Już nie ma odwrotu. Wiele teatrów, wydarzeń, wystaw już to robi – wychodzi do sieci, kombinuje, eksperymentuje. Wszyscy się uczą i jestem przekonany, że z tego fermentu wyjdzie coś interesującego i bardzo wartościowego z pożytkiem dla wielu – organizatorów, prelegentów, uczestników. Przykłady i inspiracje są już na wyciągnięcie ręki:

Erykah Badu na początku kwietnia koncertowała w swojej sypialni (Quarantine: Apocalypse One) i streamowała dźwięk i obraz. Brzmiało to bardzo dobrze, obraz się nie ciął, dostęp kosztował dolara albo dwa, a wydarzenie miało charakter sesji interaktywnej – to uczestnicy w ankietach po zaśpiewaniu przez Erykę soulowej wersji któregoś z jej numerów – decydowali w czasie rzeczywistym, czy ma dalej iść w soul, czy w eksperyment.

Widzieliśmy ten model już gdzieś? Widzieliśmy. Można czerpać inspiracje z wielu obszarów, także ze sztuk performatywnych – spektakl Clowns prezentowany przez Hofesh Shechter Company daje możliwość przekazania widzowi odczucia bycia współwykonawcą. TR Warszawa nagrywa swoje spektakle i zaczyna powoli tworzyć nową wartość w kontekście formy – to nie jest wyłącznie odtworzenie nagranego spektaklu. To coś więcej!

Skoro uczestnik koncertu mógł go oglądać i wysłuchać wybierając miejsce – były „strefy VIP” i „Golden Circles”, teraz też będą. Tyle, że wirtualne. Część osób pojedzie na wydarzenie, ale część chętnie zapłaci za możliwość częściowego skorzystania z oferty. Ta oferta będzie inna. Co najmniej tak wartościowa, jak do tej pory, a może lepsza. Ja czekam na tę ofertę i za nią zapłacę – moim zaangażowaniem, czasem, pieniędzmi – jakkolwiek te modele nie będą zbudowane.

Podsumowanie: Ograniczenia i kryzys są szansą dla branży MICE, aby przestać być tak “oldschool’ową”. Jeśli chodzi o eventy w przyszłości, to w cenie będzie wartość dodana, zaangażowanie, interakcja z odbiorcą online i wychodzenie poza schemat.

Krzysztof Łobodziński – Konferansjer, aktor, prezenter radiowy

Myślę, że najuczciwszą odpowiedzią na pytanie: jak będzie wyglądał rynek eventowy po pandemii jest teraz: nie wiem, po prostu nie wiem. Jestem pewien, że nie tak samo jak przed „wielką zimą”, ale jak?

Pierwsza odpowiedź branży w postaci eventów online zdaje się wyznaczać jakiś kierunek, sam już prowadziłem spotkania w tej formule. Cóż, doceniam brak problemu z miejscem do parkowania i szybki powrót do domu 😉 Ale to jednak nie to samo. Żyjemy wrażeniami, a te można w pełni budować realnie tylko w świecie składającym się z atomów, a nie z pikseli.

Olbrzymią szansą dla naszej branży jest zjednoczenie, zarówno w pierwszym zrywie mającym na celu pracę nad „tarczą”, jak i później – wszelkie inicjatywy branżowe, poradnikowe, wspierające. Mam dużą nadzieję, że „po apokalipsie” będziemy pamiętać, że najważniejszym kapitałem naszej branży są ludzie, i będziemy siebie jak ludzi traktować już zawsze, a nie od święta.

Ja sam przeżyłem na początku szok – odwołano mi kilkanaście realizacji na najbliższe miesiące. To duże tąpnięcie w domowym budżecie, i duży szok dla człowieka przyklejonego od ponad dekady do mikrofonu. Ale świat się nie skończył i to może cenna lekcja dla nas wszystkich, którzy mieliśmy tendencje do popadania w pracoholizm – życie jest jedno.

Wybraliśmy branżę, w której dbamy o dobre samopoczucie innych ludzi, teraz, proszę, zadbajmy o samych siebie. Bądźcie zdrowi.

Podsumowanie:  Ludzie żyją wrażeniami, które można w pełni budować poprzez interakcję w realnym, a nie w pikselowym świecie. Największym kapitałem branży są ludzie. Dlatego warto zadbać o siebie i innych.

Karol Pilch – Dyrektor Sprzedaży Hotelu Bania

Sytuacja rynku turystycznego, w szczególności eventowego, szkoleniowego i hotelarskiego, jak sami doświadczyliśmy, może zmienić się dosłownie z dnia na dzień. W przypadku Hotelu Bania szczęście w nieszczęściu polega na tym, że stan pandemii dotknął nas pod sam koniec bardzo udanego sezonu zimowego. Oczywiście sytuacja zaskoczyła wszystkich – zarówno nas jak i naszych Klientów i Partnerów. Pierwotnie najtrudniejszy (i najpilniejszy) problem dotyczył istniejących rezerwacji konferencji – wymagało to od nas (i nadal wymaga) zastosowania niekonwencjonalnego podejścia do rozmów z agencjami i firmami.

Rynek eventowy/szkoleniowy z pewnością należy do sektora, w który pandemia uderzyła bardzo mocno – z biznesowego punktu widzenia, praktycznie wszystkie wydarzenia zostały anulowane, w najlepszym razie przesunięte – przychodów brak. Tak naprawdę wszystko zależy w tym momencie od czasu – czasu jaki zabierze nam walka z opanowaniem wirusa.

Musimy rozważać kilka scenariuszy, przy czym wiemy już, że ten najbardziej optymistyczny (uruchomienie hotelu w okolicy Wielkanocy) nie zostanie zrealizowany. Jeśli sytuacja wróci do normy w ciągu następnych 3 miesięcy, może wystąpić “efekt szampana” – wiele osób z pewnością zechce wyjechać chociaż na chwilę ze swojego miasta, aby zmienić otoczenie. Może to pomóc polskim hotelom, gdyż w ciągu najbliższego czasu wyjazdy zagraniczne raczej nie będą możliwe.

W tym wariancie musimy zastosować jednak kilka zmian – chodzi o zwrócenie maksymalnej uwagi na bezpieczeństwo zdrowotne pracowników oraz gości w hotelach. Konieczne będzie zastosowanie dodatkowych procedur dezynfekcyjnych, być może pomiaru temperatury osób w obiektach, zmniejszenie liczby gości w pomieszczeniach, ozonowanie powietrza w przestrzeniach ogólnodostępnych itp. Na takie zabiegi branża z pewnością musi się przygotować.

Dodatkowo w tej sytuacji musimy zmienić swoje podejście do kwestii zabezpieczenia rezerwacji zadatkami/zaliczkami. Tutaj musi nastąpić złagodzenie zasad na korzyść Klientów. Już teraz stosuje się rozwiązania typu: bezpłatna anulacja rezerwacji, zamiana zadatków na vouchery, elastyczne podejście do zmian terminów itp.

Miejmy nadzieję, że te trzy miesiące są realne. W sytuacji przedłużającej się walki z pandemią cała branża może nie poradzić sobie z podstawowymi problemami – głównie płynności finansowej, utrzymania miejsc pracy, kosztami funkcjonowania przedsiębiorstwa. Dlatego teraz #zostańwdomu tak, aby za moment spotkać się Na Bani – miejscu pełnym relaksu :-).

Podsumowanie: Podstawą jest elastyczne podejście do zmiany terminów, rezerwacji, podpisywania umów. Ważne będzie pokazanie i przekonanie klientów, że obiekty hotelowe są bezpieczne, aby ludzie chcieli do nich przyjeżdżać.

Marcin Prokop – dziennikarz, konferansjer, mówca

Nie wydaje mi się, aby aktualna pandemia znacząco zmieniła rynek eventowy w dłuższym terminie. Można się spodziewać, że jak każde tego typu wydarzenie, za jakiś czas zostanie opanowane lub wygaśnie samoistnie. Świat z tego powodu się nie skończy. Rzeczywistość w wielu aspektach wróci na dawne tory.

Nie widzę specjalnego sensu w wizjach, że eventy przeniosą się bardziej do sfery online – owszem, jest to jakieś rozwiązanie na teraz, sam uczestniczyłem w kilku tego typu przedsięwzięciach, ale w ludziach jest głód osobistego kontaktu, wspólnego przeżywania, a tego żadna telekonferencja nigdy nie zastąpi.

Dlatego „klasyczne” eventy nie odejdą do lamusa, spodziewam się wręcz wzmożenia na tym rynku po ustaniu pandemii. To, co może się zmienić, to większa presja na ceny – firmy, wycieńczone kryzysem, będą starały się ograniczać koszty, więc spodziewam się, że to przełoży się na skromniejsze budżety eventowe, gdzie zamiast rozmachu będzie liczyła się kreatywność.

Skorzystają na tym najbardziej twórcze agencje, potrafiące działać elastycznie i nieszablonowo.

Podsumowanie: Eventy nie przeniosą się na stałe do online, bo ludzie będą mieli głód osobistego kontaktu i wspólnego przeżywania. Po nastaniu pandemii spodziewam się wzmożonej aktywności na rynku. Spodziewam się jednak presji ceny.

Mariusz Rusin – konferansjer, reporter TV

Nasz rynek jest ogromny i w bardzo szybkim tempie się rozwijał. Nagle wszystko stanęło i to w momencie, w którym nikt tego się nie spodziewał. Głównym czynnikiem będzie czas i to kiedy to wszystko się zakończy. Pamiętam, że każdy miał ogromne plany związane z początkiem roku 2020. Miał być to przełomowy rok pełen sukcesów.

Nie chcę gdybać, ale mimo tego jestem pozytywnie nastawiony. Trzeba oczywiście mieć plan B, C, D itd. Zmiany jednak będą miały miejsce, ale większość z nas nie wie czego się spodziewać dlatego będzie to dla nas niezłym wyzwaniem powrócić do poprzedniego trybu ponieważ wszystko się zmienia, nawet w tym momencie. Nie jest lekko, ale nie pozostaje nic innego, jak się przystosować do rzeczywistości, a ta jest dla nas nadal czymś nie do końca akceptowalnym.

W tym wszystkim najbardziej spokojni powinni być klienci, bo co do jakości naszych usług to na pewno się nie zmieni. Oni też mają nie lada wyzwanie w sytuacji, w której oczekują wsparcia, a to co jest im proponowane, nie jest w żaden sposób pomocne.

Myślę, że bardzo istotną kwestią będą budżety. Jeżeli aktualnie zablokowane są działania firm, które nie mogą pracować, jak dotychczas to w dużym stopniu będzie zagrożeniem na przyszłość. Możemy obawiać się recesji i pogorszenia stanu naszej gospodarki.

Co w obliczu obecnej sytuacji może być szansą dla branży? Przede wszystkim wspieranie się w każdy możliwy sposób. Aktualnie nie ma konkurencji i mamy świadomość, że wiele firm upadnie. Trzymam za wszystkich kciuki ponieważ ludzi, z którymi pracowałem, traktuję bardzo poważnie, przyjacielsko i mam z nimi zbudowane wartościowe relacje. Branża oczekuje wsparcia od Państwa, które to niestety nie zdaje egzaminu w sytuacji kryzysowej.

U mnie zmieniło się dużo, ale zawodowo. Straciłem źródła dochodów, ale szukam możliwości w innych branżach ponieważ czekanie aż to minie, z racji, że nie wiadomo kiedy minie, może przynieś negatywne skutki. Wiara w siebie, wsparcie innych i nie powielanie złych wiadomości, czy emocji, pomoże w normalnym funkcjonowaniu.

Podsumowanie: Trzeba być optymistą, ale trzeba też mieć plan B, C, D. Wierzę w ludzi, a najważniejsze jest bycie razem i wzajemna pomoc i wsparcie. Klienci nie powinni się obawiać obniżania jakości usług eventowych.


Paweł Tkaczyk – Strateg marki, autor książek, Człowiek Roku PL Marketingu w 2012

Wszyscy będziemy musieli się nauczyć nowych rzeczy. Tak gwałtowne zatrzymanie gospodarki zdarza się rzadko. Na jak długo będzie zatrzymana? Nie wiemy, ale moje ostrożne szacunki mówią, że zastój potrwa co najmniej rok – bo nawet jeśli gospodarka zacznie powoli ruszać, to bez szczepionki na Covid-19 będzie mnóstwo ludzi, którzy będą się bali ruszać częściej, niż to absolutnie konieczne. 

Jakie trendy będą efektem zmian? Na pewno więcej ludzi oswoi się z ideą spotkań online. Dziś w wielu biznesowych sytuacjach strony parły do spotkania twarzą w twarz (nawet jeśli nie było to ekonomicznie uzasadnione) „bo tak”. Nie byli przekonani do narzędzi online. To się zmieniło i ta zmiana pozostanie z nami na dłużej – naprawdę większość spotkań może być zastąpiona wymianą wiadomości lub wideokonferencją.

Jakie usługi lub rozwiązania mogą się w związku z tym pojawić na rynku? Pandemia zmusza agencje eventowe do przemyślenia łańcucha wartości w ich usługach – jeśli wartością nie może być wspólna interakcja podczas spotkania, co nią może być? Bo przecież ludzie nadal będą potrzebowali się rozwijać, wymieniać wiedzą… Jak można to zorganizować bez konieczności zbierania wszystkich w tej samej lokalizacji? Będzie potrzebna nowa technologia, narzędzia (gwałtowny wzrost popularności Zooma jest jednym ze wskaźników tego, jak wszystko się zmienia).

Czy mnie to dotknęło? Jasne, pandemia wyczyściła mi kalendarz, który w marcu był zapełniony właściwie do czerwca. Przeniosłem większość działań do online’u, spędzam dnie przed kamerą, udzielając konsultacji firmom, które pomimo kryzysu decydują się jednak budować swoją markę. Bo uważam, że nie mają wyjścia – firmy, które nie pozwolą o sobie zapomnieć podczas kryzysu (nawet jeśli nie będą oferować swoich produktów) wrócą do normalności dziewięć razy szybciej od tych, które pozwolą, by uwaga klientów powędrowała w inne miejsca.

Powodzenia, branżo!

Podsumowanie: Żeby sytuacja w pełni wróciła do normy, to konieczne będzie wynalezienie szczepionki na COVID-19. Zanim to nastąpi wydarzenia mocno zakorzenią się w online, natomiast będzie potrzebna nowa technologia, aby rozwiązania tego typu mogły się rozwijać.

Kosma Szostak – Prezes Zarządu i założyciel kilku m.in. Visionlite

Moim zdaniem dojdzie do trwałych zmian na rynku eventowym. Najbardziej łagodną ich formą, będą konkretne obostrzenia sanitarne, jakie będą musieli spełnić organizatorzy imprez. Głównie zostaną im poddane imprezy masowe, na które przyjeżdżają ludzie z całego świata jak np. festiwale czy imprezy typu e-sport.

Co do rynku muzycznego z pewnością artyści doświadczyli, że bazowanie na zarobkach z koncertów jest ryzykowne i będą starali się znaleźć sposób na zarobkowanie w internecie. Może to ograniczyć darmową dostępność nagrań z koncertów, występów, czy odsłuchiwanie muzyki za darmo w serwisie Youtube. Wszystko sprowadza się do jednego, iż branża będzie starała się znaleźć sposób zarabiania na swoich usługach przez internet.

Na chwilę obecną niestety nikt nie ma konkretnego pomysłu jak utrzymać swoje zarobki przed kryzysem robiąc to samo przez internet. Jak wiadomo nasza branża polega na dostarczaniu emocji, wrażeń. Trudno to będzie osiągnąć działając on-line. Ten komu się to uda, uplasuje się w czołówce nowych firm królujących w branży organizacji imprez.

Jest jednak pewien aspekt, którego nie bierzemy pod uwagę. Mianowicie nowe pokolenie jest pokoleniem internetu. Może zmiany, które dla nas są niewyobrażalne, dla nich to już oczywista przyszłość. Ostatecznie klient i tak będzie oczekiwał tego, aby dotrzeć do jak największej rzeszy ludzi, którzy skłonni będą zobaczyć lub doświadczyć jego produkt oraz na tym zarobić. Moim zdaniem forma w jakiej organizator to zrobi nie jest istotna. Liczy się końcowy efekt finansowy lub zasięgowy i pozytywny odbiór akcji marketingowej, szkoleniowej etc.

Z pewnością pojawi się szereg nowych usług. Myślę, że każdy biznes będzie musiał po części sam odkryć nowe możliwości na zarabianie w nowej rzeczywistości. My jako spółka z automatyką sceniczną podjęliśmy już działania mające na celu zaprojektowanie bezobsługowego studia filmowego. Nasz cykl sobotnich audycji, które można obejrzeń na fanpage Facebook firmy Visionlite tj. “Stayathome and make show” przyciąga coraz większą liczbę widzów i potencjalnych klientów zainteresowanych podobną usługą.

Nasz pomysł polega na bezobsługowej kontroli studia przez operatorów z ich domów. W skład naszej oferty mają wchodzić standardowe urządzenia, które oferowaliśmy do tej pory jako automatykę sceniczną, oświetlenie i multimedia, ale także planujemy rozszerzyć działania o posiadanie fizycznego studia na wynajem i zaadaptować nasze systemy automatyki scenicznej do sterowania kamerami w studiu w tym np. jezdne szyny pod kamery lub ruchome totemy.

Podsumowanie: Pojawią się nowe obostrzenia sanitarne dotyczące dużych imprez masowych i festiwali. Branża eventowa polega na dostarczaniu emocji, a w nowym trendzie eventów online wygra ten, kto znajdzie na to najlepszy pomysł.

Artur Trukawiński – Hotelarz, Trener i Szkoleniowiec kadry kierowniczej i zarządczej

Pandemia tak szybko nie zniknie. Pamiętajmy, że ludzie bardzo dużo podróżowali, a w obecnej sytuacji musimy zmniejszyć ilość zachorować i rozprzestrzenianie się wirusa poprzez ograniczenie swoich aktywności i pozostanie w domu. Dzięki temu możemy liczyć na spowolnienie biegu wydarzeń i rozprzestrzenia się choroby. Spotkania „na żywo” zagrażają życiu uczestników i tych najbardziej podatnych na wirusa. Pamiętajmy, że nawet małe wydarzenia i zgromadzenia mogą rozprzestrzeniać chorobę.  Tym samym wielu profesjonalistów z branży eventowej zdaje sobie sprawę, że muszą odwołać, bądź odłożyć na później, przesunąć na kolejny okres swoje wydarzenie lub przestawić ich organizację na wirtualną „wersję”.

Przejście do wirtualności okazuje się bardzo realną opcją, o czym świadczą ostatnie liczby. Platformy do organizacji spotkań przeżywają swoje pięć minut w ostatnich dwóch tygodniach. Aplikacja Zoom została pobrana przez ponad 14 milionów użytkowników w ciągu jednego dnia, a aplikacja Cisco Webex Meeting była używana przez ponad 3,2 miliona użytkowników w tym samym okresie czasu.  Czyli szybko nabywamy nowych umiejętności i potrafimy odnaleźć się w nowych realiach. Pójście w kierunku organizacji wirtualnych wydarzeń będzie teraz prawdopodobnie najbezpieczniejszą strategią, ponieważ utrzyma biznes w ruchu, a co za tym idzie wiele branż.

Klienci będą oczekiwać pomocy technicznej w znacznie większym stopniu niż dotychczas. W przypadku obiektów konferencyjnych, działy sprzedaży będą musiały nabyć nową wiedzę technologiczną niezbędną do organizacji wydarzeń wirtualnych, a przede wszystkim zebrać sprawdzone i wiarygodne agencje, które takie wydarzenie poprowadzą pod względem technicznym wspierając hotel podczas negocjacji, klienta podczas jego przygotowań i samej już realizacji. Czyli pojawi się zapotrzebowanie na agencje, które szybko przestawią się na wydarzenia wirtualne, zapewniając wsparcie wszystkim stronom, jak również prezenterów i uczestników. Zajmując się tymi trzema krytycznymi obszarami, agencje mogą zagwarantować, że główne przesłanie eventów i jego cele edukacyjne zostaną osiągnięte.

Problemem może być jednak zaangażowanie uczestników, którzy uczestniczą w wirtualnych wydarzeniach. To może być wyzwanie, przekształcić uczestników wydarzenia z biernych obserwatorów w czynnych uczestników. Najprostszym sposobem na zaangażowanie uczestników będą jednak sesje pytań i odpowiedzi, a także wykorzystanie opcji ankietowania uczestników, ocenianie prezenterów, jeśli ma to zastosowanie w danej sytuacji. Te sposoby pozwalają uczestnikom wirtualnych wydarzeń poczuć się połączonymi i zaangażowanymi w dany event. Wprowadzane i proponowane są przeróżne gry podczas eventów, aby w zabawny sposób zachęcić uczestników eventu do współpracy z innymi uczestnikami, mówcami i sponsorami. Poza grami obecne technologie pozwalają organizatorom prowadzić rozmowy również przez kanały społecznościowe itd.

Problemem będzie więc aktywne zaangażowanie uczestników w wydarzenie, gdy uczestnicy są „zdalni”. Rywalizuje się w takich okolicznościach o ich uwagę z innymi rozmowami w domu/pracy, z ich mailowymi skrzynkami odbiorczymi, telefonami i wieloma innymi elementami rozpraszającymi uwagę, które mogą się pojawić. Z drugiej strony mieliśmy do tej pory uczestników konferencji, którzy są świetni w nawiązywaniu kontaktów podczas eventów, a inni nie!  Za to w świecie wirtualnym role są odwrócone, ponieważ bardziej introwertyczne osoby zyskują pewność siebie za komputerem. Wirtualne wydarzenia nie pozostawiają miejsca na fizyczną wymianę wizytówek, ale również na taką wymianę kontaktów znajdują się już obecnie odpowiednie rozwiązania.

Martwię się o współpracę i walkę konkurencyjną w całej branży eventowej.  Sytuacja może doprowadzić do psucia rynku, stosowania cen dumpingowych, tylko po to, aby pozyskać zlecenie. To skończy się dramatycznie dla tych wszystkich, którzy nie potrafią liczyć.  Z drugiej strony wszystkie badania i dane historyczne pokazują, że branża hotelowa wraca na tory dzięki branży MICE.  To dzięki właśnie eventom podstawowe wskaźniki hotelowe wracają do poprzednich poziomów. Dlatego liczę na rozwagę i współpracę całej branży MICE.

Podsumowanie: Problemem pojawiających się na rynku rozwiązań online, będzie pomysł na zaangażowanie uczestników spotkań. Na obecnej sytuacji mogą zyskać osoby introwertyczne, które często nie umiały odnaleźć się podczas typowych spotkań offline.

Damian Wiatrak – Dyrektor Zarządzający i współzałożyciel Deli Catering 

Jedno jest pewne – nic już nie będzie takie, jak było dotychczas. Uważam, że nikt nie był gotowy zarówno na walkę z epidemią, jak i jej wpływ na gospodarkę. Szkody jakie wyrządził i wyrządzi koronawirus większości polskich przedsiębiorstw są niewyobrażalne. W DELI odbyliśmy spotkania zarówno z zarządem oraz pracownikami, aby określić dalsze kroki. Jesteśmy przekonani, że minie sporo czasu, zanim wszystko wróci do normalności. Trzeba więc być przygotowanym na wzrost zainteresowania w organizacji eventów na zewnątrz, na świeżym powietrzu. Ludzie z jednej strony będą zmęczeni ciągłym siedzeniem w domu, z drugiej będą bali się spotykać w dużym gronie w zamkniętych pomieszczeniach.

Jeśli miałbym ubrać to w „trendy”, które będą efektem pandemii – mogą być to wydarzenia piknikowe, casualowe na otwartych przestrzeniach. Warto wspomnieć o tym, że niezmiennie w czołówce trendów pozostanie zero waste i ekologia, na co w DELI od dawna jesteśmy przygotowani i jako firma od samego początku działalności dbamy o zrównoważony rozwój.

Na pewno wszystkie podwyższone standardy bezpieczeństwa w przygotowywaniu żywności wejdą na stałe w życie. Do tej pory dla klientów najważniejszy był efekt końcowy, teraz będzie interesował ich cały przebieg przygotowywania zamówienia pod eventy. Od samego początku funkcjonowania DELI przygotowujemy dania z zachowaniem całkowitej ostrożności, między innymi nasi kucharze zawsze pracują w rękawiczkach, jednak zdaję sobie sprawę, że jest wiele firm na rynku, które nie pracują w ten sposób i będą musiały się tego nauczyć. Do tego klienci będą oczekiwać całkowitej transparentności zarówno w zakresie przygotowywania żywności, jak i działania w zgodzie ze środowiskiem.

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie na jakie usługi pojawi się nowe zapotrzebowanie. Jednak jednego jestem pewien – wzrośnie zapotrzebowanie na firmy eventowe z doświadczeniem w organizacji wydarzeń w przestrzeniach otwartych, takich jak pikniki, czy imprezy z daniami z grilla w roli głównej.

Na pozór wydaje się to bardzo proste, jednak logistyka przy tego typu rozwiązaniach znacznie różni się od organizacji eventów w przestrzeniach zamkniętych. Wygrają te firmy, które oprócz doświadczenia będą posiadały także odpowiednie zaplecze gastronomiczne i zdolność do przystosowania się do nowych warunków. Ponadto przeczuwam, że po ustaniu pandemii, z obawy o nowe zachorowania, zostanie wprowadzony system certyfikowania firm pod względem higieny i bezpieczeństwa.

Najbardziej możemy obawiać się tego, że podmioty, które do tej pory były odpowiedzialne za organizację wydarzeń oraz zlecanie zadań podwykonawcom, np. firmom cateringowym, po prostu przestaną istnieć. Zostaną jedynie najsilniejsi, najwięksi, z największym kapitałem. Drugą sprawą są budżety klientów korporacyjnych. Po ustaniu pandemii mogą stopniowo rezygnować z organizacji eventów na rzecz koncentracji na działaniach CSR lub zabezpieczenia przedsiębiorstwa i pracowników w czasach spowolnienia gospodarczego.

Koncentrując się na sektorze cateringu eventowego, w którym funkcjonujemy jako DELI, widzimy szansę w rozwoju cateringu okolicznościowego oraz instytucjonalnego. Sytuacja dotknęła nas bardzo mocno, podobnie jak wszystkie inne firmy w branży. Straciliśmy wszystkie zakontraktowane zlecenia bez gwarancji przywrócenia ich w niedalekiej przyszłości. Myślę, że jako branża straciliśmy poczucie jakiegokolwiek planu wokół całej sytuacji. To, co zyskaliśmy, to pewność, że zespół ludzi jaki pracuje wokół marki DELI, to nasz największy skarb i dzięki temu patrzymy w przyszłość ze spokojem.

Podsumowanie: Przewiduję, że wzrośnie zapotrzebowanie na organizację imprez plenerowych, bo ludzie będą się bać udziału w spotkaniach w obiektach zamkniętych. Spodziewam się wprowadzenia systemu certyfikacji firm pod względem higieny i bezpieczeństwa.

Hirek Wrona – dziennikarz, DJ, VJ, producent wydarzeń

Rynek wydarzeń na pewno zmieni się i o wszystkim będzie decydowała cena. Kto będzie tańszy, bardziej mobilny, kto będzie mógł więcej zaoferować za mniejszą kwotę, ten wygra. Pieniądze nie będą oczywiście jedynym wyznacznikiem wyboru tej czy innej firmy, ale ostatecznie mogą mieć charakter decydujący.

Nie będzie można już dyktować tak wysokich warunków jak do tej pory np. za wynajem sprzętu, sceny, nagłośnienia, multimediów, oświetlenia itd. Również tzw. celebryci, nie będą mieli już tak łatwego zajęcia i przychodu, jak do tej pory. Nie będą mogli już dyktować tak gigantycznych cen jak do tej pory. Jeśli za pojawienie się na wydarzeniu jednej osoby mamy zapłacić np. 20 – 30 tyś. złotych, a za te same pieniądze można praktycznie zrobić większą część, a nawet całą imprezę, to rachunek jest prosty. Jednocześnie istotny będzie tzw. warsztat i kompetencje, czyli kto i co za daną usługą stoi.

Obecna sytuacja będzie miała wpływ na coraz szersze zastosowanie nowych technologii wykorzystywanych jeszcze częściej na każdym etapie planowania wydarzenia. Na przykład jeszcze bardziej powszechniejsze będzie tworzenie wizualizacji eventów itd., co do tej pory nie było aż tak bardzo powszechne. Do organizacji wydarzeń wkroczą też zaawansowane rozwiązania IT. Coraz mocniej komputery będą rządziły wieloma procesami i działaniami na znacznie większej ilości obszarów niż do tej pory. Sztuczna inteligencja będzie się coraz szybciej rozwijać i niebawem z impetem wkroczy na tzw. eventowe salony.

Do przodu będą więc ci, którzy przed nastaniem pandemii inwestowali w siebie, swoją firmę, zaplecze, nowe rozwiązania i technologie i będą umieli zrobić z tego użytek pokazując to klientom jako swój wyróżnik. Pokażę to na moim przykładzie. Jako VJ, który gra na imprezach mam ogromną bazę legalnie zakupionych teledysków. Oczywiście, mógłbym ściągnąć je z Youtube, ale nie mógłbym ich wówczas legalnie odtwarzać. Mając jednak takie zaplecze daję moim klientom ewidentną przewagę nad innymi. Klient kupuje daną usługę razem z kontentem, który mogę zaoferować w najwyższej jakości. I to jest właśnie mój wyróżnik.

Z drugiej strony prognozuję odejście od wielkich produkcji eventowych, na rzecz przenoszenia wydarzeń do świata wirtualnego. Coraz powszechniej będą również wykorzystywane w organizacji wydarzeń urządzenia mobilne, które jeszcze częściej będą używane do angażowania uczestników spotkań, eventów, konferencji. Na przykład za ich pomocą będą dostarczane różnego rodzaju bonusy np. playlisty koncertu, informacje o harmonogramie wydarzeń itd.

Jakie oczekiwania będą mieli w tej sytuacji nasi klienci? Moim zdaniem najbardziej poszukiwanym elementem organizacji wydarzeń, będzie kreatywność. Ta obok ceny, będzie decydowała o wyborze tego czy innego rozwiązania. Ktoś kto będzie fajny, da więcej, a przy okazji będzie tańszy, ten będzie wybierany do realizacji wydarzenia. Oczywiście to tylko moje prognozy i mogę się mylić.

Nie zmienia to faktu, że cała sytuacja powoduje szereg obaw. Na pewno możemy spodziewać się wielu zwolnień. Od dawna powtarzam, że rynek ten jest bardzo mocno przeszacowany. Pracuje w nim zbyt wiele ludzi i agencji eventowych jest również zbyt dużo. Dlatego te będą szły w stronę ograniczania liczby zatrudnionych i podnajmowania tylko tych, którzy będą niezbędni przy danym projekcie. Nawet jeśli freelancer, który ma przez jakiś czas pracować przy wydarzeniu będzie dwa razy droższy niż osoba zatrudniona w agencji na stałe, to i tak w ogólnym rozrachunku będzie to tańsze.

Należy się więc obawiać bankructw wielu agencji, a z drugiej strony wielu wolnych strzelców na rynku, których cena również ulegnie redukcji. Rynek zaleje również fala taniego tradycyjnego sprzętu nagłośnieniowego, oświetleniowego, czy scenicznego. I jeszcze raz powtórzę. Ci którzy nie inwestowali w nowe technologie mogą mieć duży problem, bo nie będą mieli czym wyróżnić się na tle innych.

Jak mnie dotknęła ta sytuacja? Co straciłem? Co zyskałem? Straciłem praktycznie wszystko, bo odwołano mi praktycznie wszystkie imprezy, które miałem zakontraktowane. W chwili obecnej nie wiem więc na czym stoję.

Coś jednak zyskałem. Ponieważ radiowa Trójka powierzyła mi rolę DJ’a, który może nagrywać z domu, ale również prowadzić program na żywo, to nagle okazało się, że posiadam praktycznie całe zaplecze, aby robić to nie jeżdżąc na Myśliwiecką. Co ciekawe, nie używam innego sprzętu niż do tej pory, bo jest to po prostu sprzęt DJ’ski. Moja samowystarczalność może być więc moim atutem po zakończeniu pandemii, bo okazało się, że mam tonę sprzętu, który mogę wykorzystać na eventach. Mam swoje nagłośnienie, swój sprzęt, rzutnik laserowy, który kiedy kupowałem w styczniu tego roku jeszcze do końca nie wiedziałem do czego będzie używany.

W chwili obecnej mogę sam obsłużyć niewielkie eventy nie korzystając praktycznie z zaplecza zewnętrznego, co pozwala mi obsłużyć część klientów w zakresie full service. To jest właśnie to dawanie więcej za tyle samo. Stracę jednak komfort pracy na wydarzeniach, bo przyjeżdżając na imprezy będę musiał dużo więcej zrobić sam, a nie będą mnie obsługiwać duże firmy nagłośnieniowe i oświetleniowe, bo klientów nie będzie po prostu na nie stać. Jak będzie w rzeczywistości czas pokaże.

Podsumowanie: Klienci będą oczekiwać więcej za mniej, a decydujący będzie pomysł i cena. Należy spodziewać się wielu bankructw agencji, a wydarzenia zaczną być w dużej mierze produkowane przez małe agencje i freelancerów.

Jaka będzie przyszłość branży eventowej po pandemii koronawirus? Rysują się dwa główne trendy, na które wskazuje większość moich rozmówców.

Pierwszy dotyczy rozwoju nowych technologii związanych z spotkaniami online. To już się dzieje i dziać się będzie, do momentu, gdy tradycyjne spotkania nie wrócą do łask. A nastanie to dopiero wtedy, gdy poczujemy się w pełni bezpieczni. Kiedy to nastąpi? Tego nie wie nikt, ale raczej nieprędko.

Drugi trend, to tęsknota za tradycyjnymi spotkaniami i za kontaktem z innym człowiekiem. W większości wypowiedzi powtarza się optymistyczny wątek bumu w organizacji eventów offline. “Efekt szampana” i powrót do rzeczywistości jest w interesie wszystkich, którzy powiązani są z branżą MICE. Wiadomo jednak, że nie wszystkie firmy dotrwają do końca i raczej pewne jest, że przetrwają ci najbardziej kreatywni, którzy będą umieli zaproponować klientom najwięcej korzyści.

Wszystkim moim rozmówcom raz jeszcze dziękuję za wypowiedzi. Jeśli zgadzasz się z nimi, a może się nie zgadzasz i chcesz zabrać głos w tej sprawie, podzielić się swoimi emocjami, przemyśleniami i komentarzem, to zabierz głos.

Damian Haftkiewicz

Niszczyciel Konwencji / Współwłaściciel Stereomatic

Wierzy, że pomysł jest wart jedynie dolara, a dopiero jego realizacja milion. Z wykształcenia socjolog, dziennikarz i marketer. Doświadczenie zdobywał pracując m.in. w radio, a także w kilku międzynarodowych korporacjach. W 2007 roku stworzył firmę Stereomatic, którą rozwija wraz ze swoją żoną Kamilą. Od tego czasu wraz z zespołem zrealizowali ponad 250 projektów marketingowych i eventowych w Polsce i w Europie. Dodatkowo od 2018 roku prowadzi e-commerce RedPike.pl - jedną z najbardziej rozpoznawalnych na polskim rynku marek wędkarskich. Wspólnie z Kamilą tworzą podcast E Com On, w którym opowiadają o swoim praktycznym doświadczeniu z dziedziny marketingu, eventów i e-commerce. Prywatnie ojciec dwóch wesołych dziewczynek Ali i Kai, kolekcjoner płyt winylowych, "połykacz" książek, fotograf, pasjonat wycieczek rowerowych, gier strategicznych i RPG. Lubi gotować i łowić duże szczupaki.

Napisz lub zadzwoń: